Przejdź do treści Przejdź do wyszukiwarki
Herb Gminy
Gmina Borzęcin
Urząd Gminy w Borzęcinie

MOTYKA Stefan (1905 - 1993)

Stefan MotykaProboszcz parafii w Borzęcinie Dolnym, budowniczy kościoła, plebani i Domu Parafialnego. Społecznik. Wrażliwy na potrzeby drugiego człowieka gorliwy i światły kapłan.

Bywają ludzie, których nie da się oddzielić od dzieła ich życia. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić parafię pod wezwaniem NMP Królowej Polski w Borzęcinie Dolnym bez osoby ks. prał. Stefana Motyki, zmarłego 24 marca 1993 r.

Był pierwszym proboszczem nowo powstałej parafii od roku 1936 do 1963, a następnie rezydentem przez 30 lat. Aby lepiej zrozumieć sens jego kapłańskiej ofiary wystarczy zacytować fragment homilii ks. Stanisława Wacha z 3 maja 1985 roku.

"W roku 1934 ks. Aleksander Rogóż zwrócił się do ówczesnego biskupa tarnowskiego Franciszka Lisowskiego o utworzenie parafii. Usłyszał wówczas ze zdziwieniem; który ksiądz pojedzie księże kanoniku, tam na taką biedę? Jeżeli ksiądz kanonik znajdzie takiego kapłana, to wyrażam zgodę. Ja mam takiego kapłana - brzmiała odpowiedz. Kto? Najmłodszy wikary Stefan Motyka ( z Ropczyc- przyp. L.K.) Widocznie swoim czteroipółletnim życiem kapłańskim udowodnił…, że on gotów jest znieść wszystko, wycierpieć wszystko, podjąć się wszystkiego, by tylko w duszach ludzkich otworzyć drzwi Odkupicielowi…”

Można, a nawet potrzeba postawić sobie pytanie o poziom życia religijnego mieszkańców dzisiejszego Borzęcina Dolnego w świetle koronki parafialnej z przełomu XIX i XX wieku: "W tamtych czasach bardzo mało, kto umiał pisać i czytać. Chłopi wiedzieli tylko, że jest Bóg na niebie, czasem we Wiedniu i ksiądz zastępuje Boga w kościele. Także wielu ciekawych rzeczy dowiadywali się w karczmie Żyda.”

Duża odległość do kościoła w Borzęcinie Górnym, Szczurowej czy Zaborowa zrodziła potrzebę budowania kaplicy. Wzniesiona została w latach 1911- 1929.a następnie podjęto starania o utworzenie parafii. Za datę utworzenia parafii NMP Królowej Polski – zgodnie z dekretem bp. Franciszka Lisowskiego przyjęto dzień 3 maja 1936 r. Funkcje proboszcza objął przybyły 12 stycznia 1935 roku z Ropczyc ks. Stefan Motyka. O wzroście życia religijnego tak pisał w kronice:…"w pierwszych latach i miesiącach ci sami ludzie chcieli brać udział w obydwóch Mszach Świętych i nabożeństwach. Musiałem im tłumaczyć, że to jest niemożliwe ze względu na szczupłość miejsca.” Można by ułożyć długą listę tego, czego – wespół z parafianami dokonał ich proboszcz.

Świadkiem tamtych lat ofiarnej pracy jest nowy kościół parafialny wzniesiony w miejscu pierwszej kaplicy w latach 1958 - 1962., plebania - zwana obecnie starą, dom parafialny, cmentarz. Troska o materialne podstawy parafii wypływała z ducha ofiarności modlitwy, postów i kontemplacji.

W 1952 r. przybyły do Borzęcina Dolnego zaproszone przez ks. Motykę Siostry Albertyni, w tym też roku wprowadzono nowe nabożeństwo: ,,Nowennę do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy”. Po przejściu na emeryturę – w 1963roku ksiądz Prałat odsunął się od kierowania parafią, rezydując tylko w Borzęcinie. Zawsze podkreślał, iż aktualnie włodarzący proboszcz ma decydujący głos we wszystkich sprawach związanych z życiem parafii. Gdy 24 marca 1993 roku przygotowywał się do Mszy św. – został wezwany – po 63 latach kapłańskiego życia przed oblicze Pana Boga. W testamencie napisał m.in. "Jestem nadal z Wami”.

Nie mogę oprzeć się, aby nie dorzucić kilku osobistych refleksji o ks. Stefanie Motyce. W trakcie jednej z rozmów powiedział mi ze został księdzem, gdyż tak mu mama poradziła. Podczas studiów w tarnowskim Wyższym Seminarium Duchownym, na pierwszym roku zrozumiał swoje powołanie i od tej chwili całym sercem i umysłem starał się być jak najlepszym kapłanem.

W wieku 83 lat kupił Biblię w języku hebrajskim, lecz naukę tego języka odłożył …na późniejsze lata. Był gorącym propagatorem języka esperanto, uważał, że po 6 miesiącach nauki można swobodnie posługiwać się nim na całym świecie. Sam nauczył się go mając 55 lat. Znał języki: łacinę, grekę, angielski, słabo niemiecki i francuski. Gdy w latach 80. Mówił …"to wszystko się skończy” mało z tego zrozumiałem.

Dopiero przemiany po 1989 roku uświadomiły mi, że na mych oczach owo "wszystko” się kończy w życiu polityczno - społecznym kraju. W latach PRL-u nazwiska Orwella, Sołżenicyna, Pasternaka, Zamiatina, Miłosza ku mojemu zdziwieniu były mu znane.

Z ojcowską opieka traktował swojego następcę na urzędzie proboszcza. Kiedyś, gdy ks. Wach rozmawiał z księdzem Motyką ten mu rzekł "Stasiu uważaj na zdrowie”. Gdy parafianie przychodzili do niego pełni zwątpienia i troski, pocieszał ich, dodając wiary i nadziei. Miłosierdzie Boże było ostatecznym argumentem, gdy inne nie odnosiły skutku. Do dzisiaj widzę go, jak odprowadzał mnie do drzwi i mówił; "Pamiętaj o swojej duszy”.

Tekst ukazał się 22 marca 1998 roku w Gościu Niedzielnym nr 12

Opracował Lucjan Kołodziejski